niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 13

*Edward*

Na wyspie jest cudownie. Może dlatego, że jestem tu z Bellą. Moim  skarbem. Moją przyszłością. Kocham ją. Muszę jej to powiedzieć ale boję się, jaka będzie jej reakcja... Czy ona też do mnie czuje coś więcej... ?


*Bella*


Muszę mu to powiedzieć. Nie dam rady tego dłużej ukrywać...
-Edward, musimy pogadać - powiedziałam z całej siły starając się zamaskować drżenie mojego głosu.
-Właśnie idę do ciebie żeby pogadać, jest sprawa - zaczął Edward - ty pierwsza.
-Nie, ty zacznij - powiedziałam szybko.
-Zaczynaj, bez dyskusji 0 zaśmiał się nerwowo Edd.
-Ok... Miejmy to za sobą - mruknęłam jakby sama do siebie - no ... no bo wiesz... kurwa mać, no kocham cię!  - końcówkę zdania wykrzyczałam mu prosto w twarz. Oczy rozbłysły mu ze zdziwienia i jakby z... podekscytowania?
-Dobrze, że ty pierwsza zaczęłaś. Ja też cię kocham. - Między wyrazami zaczął mi składać krótkie pocałunki na ustach - jesteś całym moim życiem. Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem od razu coś mnie do ciebie ciągnęło. A teraz mam cię zawsze obok. Kocham cię. 
-Wiesz ile czasu musiałam to przed tobą ukrywać? To były najgorsze dni w moim  życiu , ale też i najlepsze, bo zawsze byłeś przy mnie - pocałowałam go namiętnie. -a wreszcie mam to co chciałam.
-No to od teraz jesteśmy oficjalnie razem? No, chyba, że nie chcesz. - powiedział.
-Oczywiście, że chcę. -powiedziałam szybko.


*Edward*
Jestem w niebie. Raj na ziemi. Kocham ją, a ona kocha mnie.



*Bella* 



-No to co teraz robimy? - zapytałam siadając w salonie.
-A która jest godzina?
-coś po 18. - powiedziałam  - idziemy pływać?
-Jasne - rzucił kierując się w stronę tarasu.
-Zaraz do ciebie przyjdę, tylko przebiorę się w strój kąpielowy - powiedziałam idąc do pokoju.
-A po co ci ten strój, nie lepiej bez? - zapytał ze zdziwieniem.
-Edward, zachowuj się bo będziesz spał na podłodze! - krzyknęłam próbując udawać oburzenie bo w duchu się tarzałam ze śmiechu.
-No bo bez tego to nawet całkiem całkiem być wyglądała... - mruknął wesoło Edward.
-Śpisz na podłodze!- krzyknęłam do niego.
Przebrałam się dość szybko w strój kąpielowy i poszłam do Edwarda. Był już w wodzie. Tak bardzo go kocham... Aż trudno mi uwierzyć, że spotkałam kogoś takiego na swojej drodze.

-Wiesz co?
-No co - zaśmiał się.
-Ja sobie poleżę na piasku, bo nie chce mi się wchodzić do wody... - powiedziałam kładąc się w wyżej wymienionym miejscu.
-To skoro nie pływamy, to ja pójdę na chwilę do sklepu, zaraz wrócę - rzucił na odchodnym.
-Nie podrywaj innych lasek! - krzyknęłam za nim.
-Dla ciebie wszystko skarbie - odpowiedział i tyle go widziałam. Wylegiwałam się na ciepłym piasku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam...


*Edward*

W sklepie kupiłem lody waniliowe, czekoladowe, truskawkowe a do tego bitą śmietanę. Bella uwielbia bitą śmietanę a lodami truskawkowymi i czekoladowymi, więc zrobię jej niespodziankę potem.
-Bella! - zawołałem ją gdy wchodziłem na taras. Spostrzegłem, że nadal leży na plaży. Podszedłem cicho do niej. Spała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej sypialni. Nie mojej czy Belli, tylko naszej, bo podczas całego naszego pobytu śpimy w jednym łóżku. Nie żeby coś bo po prostu śpimy. Położyłem Bells na łóżku  i przykryłem kołdrą. Sam poszedłem do kuchni coś przekąsić. Wziąłem batonika zbożowego i szklankę soku pomarańczowego... Tak wiem, bardzo zdrowe. Ale co tam, mi wszystko wolno. Wróciłem do pokoju i ułożyłem się obok Bells i przyglądałem się jaj tak długo, jak mogłem się opanować. Zacząłem  ją całować najpierw powoli, a potem coraz bardziej zachłannie. Potem już wiedziałem, że nie śpi bo zaczęła oddawać całusy. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, gdy zabrakło nam tchu. Przytuliłem ją do siebie i zacząłem głaskać po plecach, na co ona tylko zamruczała jak kocica.
-Zaraz wracam - powiedziałem do Bells. Wyskoczyłem z łóżka i udałem się do kuchni. Zabrałem stamtąd lody, dwie łyżeczki i bitą śmietanę i wróciłem do łóżka. Na widok tego co ze sobą przyniosłem oczy mojej kochanej rozbłysły promiennymi iskierkami.
-Wiesz, że cię kocham? - zapytała Bella z dzikim uśmiechem patrząc na bitą śmietanę.


*Bella*



W moim umyśle zrodził się  szatański plan.  Bita śmietana + Bella= 3 wojna światowa.  Jest to punkt numer 29 w naszej rodzinnej księdze szalonych pomysłów.
-Mogę śmietanę na chwilkę? - zapytałam słodkim głosem a Eduś jak potulny baranek podał mi bitą śmietanę. Nawet nie wie na co się pisze kupując mi takie rzeczy. Wstrząsnęłam butelką, otworzyłam wieczko i ubrudziłam nią Edwarda. Zaczęłam się z niego śmiać i zaczęłam mu robić wąsy ze śmietanki, potem bródkę i zmarszczki na czole. Gdy skończyłam moje dzieło nałożyłam na lody dużą porcję mojego specjału i zaczęłam jeść.
-Na co się patrzysz? - zapytałam z pełną buzią Edwarda.
-Na ciebie - powiedział bez zastanowienia.
-Brudna jestem?
-Nie, jesteś piękna - powiedział i pocałował mnie w usta tym samym brudząc moją twarz śmietaną. Zaczął się śmiać. A to spryciarz.  Ale mądra Bella zawsze ma plan. Foch 4ever. No i git majonez.
-Bells, nie obraziłaś się chyba, no nie? - zapytał rozpaczliwym głosem.
-Bella... - nic.
-Bells..- nic.
-Czyli się obraziłaś? - zapytał smutnym głosem a ja szybko go pocałowałam.
-Na ciebie nie mogę się obrażać, bo za bardzo cię kocham. - powiedziałam i przytuliłam się do niego. 

-Też cię kocham. Najbardziej na świecie - mruknął mi do ucha i pocałował w usta.
-A tak w ogóle, to ile my tu jesteśmy? - zapytałam. Szczerze mówiąc to straciłam rachubę czasu.
-16 dni. Niedługo musimy wracać do domu.  - powiedział.
-Ale na razie jesteśmy tu i się cieszmy tym co mamy - powiedziałam i wtuliłam się w ramię Edwarda. Życie jest piękne. Czuję, że przy nim jestem bezpieczna. Kocham go.


*************************************************************


No siemkaaa :D Jest rozdział.  Może trochę za słodko, a może cisza przed burzą...? A czego będzie ta burza dotyczyła, i czy w ogóle będzie?

Proszę o komentarze! Dzięki za ponad 3 tysiące odsłon <3

Dominika.

Wszystkiego Najlepszego!

Kochani !

Z okazji świąt Wielkanocnych chciałabym Wam życzyć wszystkiego co najlepsze. Dużo zdrowia, szczęścia, miłości oraz dla tych co piszą blogi dużo weny twórczej! Wszystkiego najlepszego! <3

Ps. Pracuję nad rozdziałem :D

Dominika

czwartek, 21 marca 2013

Nowy blog

UWAGA, UWAGA, UWAGA!

Założyłam nowego bloga, na którym będę publikowała moje opowiadania z innej beczki. Istoty  nadprzyrodzone typu wampiry, wilkołaki i duchy. Mam nadzieję, że ktoś będzie go odwiedzał! :)

Blog znajduję się na http://nadprzyrodzone-istoty.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam!
Dominika

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 12

Na lotnisku od razu spotkałam Edwarda. Przywitał mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jesteś genialna! - powiedział radośnie - oni nawet nie pomyśleli chwilę o tym, że lecimy gdzieś razem.
-No bo ty proponujesz, a ja resztę planuję!  - zachichotałam całując go w policzek - co teraz będziemy robić? Do odlotu mamy jeszcze prawie dwie godziny.
-Może po prostu posiedzimy? Nie chce mi się zbytnio gdzieś chodzić.
-Możemy posiedzieć i poczekać na samolot.- powiedziałam. Usiedliśmy na ławce. Wyciągnęłam mój telefon, podłączyłam słuchawki i położyłam głowę na kolanach Edwarda, by móc spokojnie słuchać moich ulubionych piosenek.
-Nie za wygodnie ci? - spytał Edek głaszcząc mnie po włosach jak małe dziecko.
-Ależ oczywiście, że nie. -uśmiechnęłam się pogodnie.


 Kilka godzin później...


-Tu jest cudownie - powiedział Edward gdy wchodziliśmy do mojego domku na Bora-Bora - to był dobry wybór.
-Oj tak - powiedziałam zdecydowanym, a zarazem rozmarzonym głosem - wybierz sobie pokój, a ja posiedzę w salonie, bo szczerze mówiąc to nic mi się nie chce - powiedziałam przeciągle.
-Dobra, ja idę tu pobuszować - zachichotał Edek.
-Tylko mi chaty nie zdemoluj! - krzyknęłam za nim i  weszłam do salonu by położyć się na kanapie.
Widzisz, to dopiero luksus...
Och, Kundzia! Jak dawno nie gadałyśmy... A co do luksusu to się zgadzam.
Masz teraz pole do popisu, no wiesz, ty i Edward na Bora-Bora...
Och, zamknij się! Przyjechałam odpocząć a nie się z tobą kłócić więc adijos bejbe!


W tym samym czasie w salonie Swanów...

*Emmett*

-Czy nie wydaje się wam to dziwne? - zapytałem dziewczyn i Jazza. To jest bardzo podejrzana sprawa.
-Ale co dziwne?  - zapytał jak zwykle inteligentnie Jasper.
-No kurwa mać, Jasper! Ten nagły wyjazd służbowy Belli, i ten wypad Edka do kumpla jednocześnie! - spojrzałem znacząco na dziewczyny - czy to nie jest dziwny zbieg okoliczności?
-No  w sumie trochę tak - mruknęła pod nosem Alice - Edward niczego nie planował, tak szybko z tym wyleciał. Tłumaczył się, że planował to już wcześniej a zapomniał nam powiedzieć.
-No a Bella powiedziała nam dzisiaj rano przed wyjazdem - dodał mój starszy brat.
-I to ich wieczorne spotkanie - mruknąłem - czy to  wszystko nie łączy się w całość?
-Aha... - zamyśliła się Rose - może zadzwońmy do nich jednocześnie, i wtedy coś może wyłapiemy?
-To może się udać - powiedziała radośnie Ally - w sumie ja tam nic do tego bym nie miała jak by byli tam razem. Widać przecież, że czują do siebie miętę. I nie zaprzeczycie tego.
-No nie - powiedziałem.
-Moja mała siostrzyczka dorasta... - zaczął łkać Jazz - chlip... mała... chlip, chlip... Bellusia... chlip.. ja już jej nie wystarczam... chlip.. chlip.
-Chlip... chlip... Rosie... chlip... przytul... chlip.. chlip - zacząłem płakać na niby, bo przecież w sercu się śmiałem. Dziewczyny już się ze mnie śmiały, ale bez niczego Rose przytuliła mnie, a Alice Jaspera.
-Ok, to dzwonimy - powiedziałem gdy się uspokoiliśmy.



W tym samym czasie...

*Bella*

-Emmett dzwoni - wydarłam się w tym samym momencie co Edward, gdy chciał mi przekazać, że dzwoni do niego Alice - idź do łazienki, żeby nic nie usłyszeli.
-Cześć Bella! - krzyknął Emm tak, że musiałam słuchawkę zabrać od ucha, bo by mi bębenki w uszach popękały.
-No siema, siema.. Musisz się tak drzeć? - zapytałam z oburzeniem.
-Oj siostra, nie bulwersuj się - zaśmiał się Jazz - co tam u ciebie?
-Jakoś leci, tylko trochę mnie głowa boli. Podróż była męcząca.. - tylko po części skłamałam, bo głowa mnie nie bolała.
-Ok, to my ci nie przeszkadzamy, zadzwonimy niedługo, trzymaj się siostra, pa. - Jasper zakończył naszą rozmowę, i w tym samym momencie do mojej sypialni wszedł Edward.

-Chyba coś podejrzewają... - mruknął pod nosem, jakby sam do siebie.
Nie wiem jak ty, ale ja jestem zbyt zmęczona, żeby się nad tym zastanawiać - powiedziałam i podeszłam do mini-garderoby aby wyciągnąć koszulkę nocną - myję się i idę spać.
-Umyć ci plecy? - zapytał Edd gdy szłam do łazienki.
-Nie skorzystam z twoich usług dzisiaj, może kiedyś - zaśmiałam się.


W tym samym czasie...

*Emmett*

-Ja i tak uważam, że oni pojechali gdzieś razem - powiedziałem zdecydowanie - mogę się nawet o to założyć - dokończyłem z wyższością w głosie.
-Ok, może są tam razem, ale jak przyjadą na pewno nie będą razem. - mruknął Jasper.
-A o to to już mogę sobie rękę uciąć, że po powrocie będą razem - wyciągnąłem do brata rękę - zakład o butelkę whyski?
-Zakład - podał mi dłoń a dziewczyny tylko pokręciły głowami zgodnie.


*Bella*

-Wiesz co? - powiedział Edward rozkładając się na moim łóżku gdy nakładałam balsam na ciało - składam skargę, iż, ponieważ, dlatego, że twoje  łóżko jest wygodniejsze  od mojego i na czas pobytu tu śpię z tobą.

-A czy ja ci pozwoliłam na to? - zapytałam z udawanym oburzeniem, bo sama chciałam iść spać do niego, więc no problemos.
-Tak pozwoliłaś. tak, też cie lubię. tak, nie masz za co dziękować. tak, wiem, że jestem boski.
-A kto powiedział, że cię lubię? Może wcale tak nie jest. A co to tego "tak, wiem, że jestem boski" to bym się zastanawiała - powiedziałam obojętnym głosem i odstawiłam balsam na półkę w łazience. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo przerzucił mnie sobie przez ramię, rzucił na łóżko i zaczął łaskotać.
-hahhahhaha.. przestań.....hahhhhahhaha.pro...hahahha..sze....hahahhaaaa....prze...stań... hahahahhahaha.... bo będziesz spał na podłodze! - zakończyłam na jednym wydechu a on jak na zawołanie przestał mnie łaskotać i pocałował mnie za uchem.
-Przecież wiem, i ty też to wiesz, że jestem boski - powiedział uśmiechnięty wchodząc pod kołdrę.
-Bla bla bla bla bla.. - mruknęłam pod nosem wchodząc do łóżka.
-Wiesz, że dla osób, które nas nie znają wyglądamy jak para zakochańców? - zapytał obejmując mnie ramieniem i przyciągając do siebie.
-A co, przeszkadza ci to? - zachichotałam, wiedząc że tak jest. I wtedy zrozumiałam, że go na prawdę kocham. Ale na razie zostawię to dla siebie.
-Pewnie, że mi to nie przeszkadza głuptasie - pocałował mnie krótko w usta i zaczął gładzić po plecach - mam w łóżku najpiękniejszą kobietę na świecie, czego chcieć więcej!
-Tee, uważaj, bo jeszcze w samozachwyt popadnę! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać jak zwariowana.
`-Dobranoc Bells - powiedział gdy już się uspokoiłam i pocałował mnie jeszcze raz cały czas trzymając mnie w swych ramionach. I wiem to na pewno. Edward to ten jedyny. Na zawsze. Chociaż czy on ma takie samo zdanie o mnie? Czas pokaże.


*****************************************************************
 

Moi drodzy, czas na ogłoszenia parafialne :D

Dobry! :D Przepraszam, że nie było notki, ale brak czasu i weny robią swoje.
Będę starała się dodawać rozdziały tak często jak mogę, a jak tak dalej pójdzie to notka będzie 1 w tygodniu ;c
Ale nie załamujmy się:D Ciesze się, że ktoś czyta moje badziewia i wypociny, to mnie motywuje do pracy. Czekam na wasze opinie w komentarzach, no i miłego czytania! :D

Domii ;*

The Versatile Blogger

Zostałam nominowana do The Versatile Blogger! :D
Nominowany użytkownik powinien:
  • podziękować nominującemu
  • ujawnić siedem faktów o sobie
  • nominować dziesięć innych osób
  • poinformować o tym dane osoby
Siedem faktów o mnie:
1. Gdy się urodziłam miałam dziurę w sercu, ale z biegiem czasu ona się zrosła
2. Mam baaardzo krzywy kręgosłup -.-
3. Mam pomysły na kolejne blogi.
4. Piszę własną książkę.
5. Noszę okulary..
6. Nie znoszę hamburgerów, cheeseburgerów czy jak to się tam pisze.
7. Jak byłam mała malowałam usta czerwoną szminką i całowałam lustro i mojego misia :D

Dziękuję Jagodzie za nominację :*

Osoby, które nominuję:
Jagoda
Marta
http://everybody-hurts.bloog.pl 
http://b-i-e-inna-historia.blog.onet.pl/
http://innezycie-iautorisabella.blog.onet.pl/
http://another-story-twilight.blogspot.com/
http://zmierzch-love-story.blog.onet.pl/
http://na-rozkaz-ara.blogspot.com/
http://mojahistoria-inny-zmierzch-ksiezyc.blogspot.com/
http://bellsswan.crazylife.pl/

Jeszcze raz dzieki za nominację! <3
Rozdział jest w trakcie pisania :D
Domi :)

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 11

Wchodząc do pokoju usłyszałam z telefonu dźwięk sms'a. Spojrzałam na wyświetlacz - Edward. Treść była następująca : "Wyjdź przed dom". Nie zastanawiałam się długo, założyłam wygodne buty i wyszłam na podjazd. Edward  już czekał na ścieżce.
-Hej - powiedziałam przytulając się do niego. Chyba w ostatnim czasie  bardzo się do siebie zbliżyliśmy, i nasza "broń" została na razie zawieszona.
-Cześć - powiedział gdy odsunęliśmy się od siebie i  splótł swoje palce z moimi.
-Więc co to była za pilna sprawa, że tak nagle mnie wezwałeś? Jest dokładnie... - spojrzałam na zegarek w telefonie - 21.39.
-A czy musi być jakiś powód by pójść na spacer z piękną kobietą - zapytał z uśmiechem. Szczerze, to gdybym nie była aktorką pewnie bym się zarumieniła.
-Widzisz tu gdzieś piękną kobietę? - zapytałam wiedząc, że chodzi mu o mnie ale postanowiłam się z nim podroczyć.
-Tak owszem - powiedział i pocałował mnie usta tak, że aż zapomniałam jak się nazywam - stoi przede mną. - dokończył.
-Oj, to pewnie jakaś pomyłka zaszła - powiedziałam kiedy odzyskałam głos.
-Bells, nie marudź już. Po prostu przyznaj, że masz niską samoocenę. - zaśmiał się.
-Chodź, niedaleko jest ławka usiądziemy - powiedziałam i pociągnęłam go w tamtym kierunku.  Nie szliśmy do ławki długo, bo była tylko jakieś 300 m od miejsca, w którym byliśmy.
Śmialiśmy się, przytulaliśmy, rozmawialiśmy - z pozoru wyglądaliśmy jak dwoje zakochanych w sobie nastolatków. Jednak tak nie było.
-Wiesz co? - głos Edka przerwał moje rozmyślania. - Mam pewien pomysł, tylko nie wiem czy się zgodzisz...
-No dalej, nie owijaj w bawełnę - zachichotałam.

-Chodzi mi po  głowie pewien wyjazd.. - zaczął tajemniczo - nasz wspólny, ale..
-Ale co?
-Ale w tajemnicy przed naszym rodzeństwem. - powiedział dumnie.
-Jak chcesz to zrobić? - zdziwiło mnie jego podejście, no bo jak możemy pojechać gdzieś razem w tajemnicy skoro i tak będą wiedzieć że pojechaliśmy razem.
-Nie wiem gdzie możemy jechać, ale mam plan. Ty wymyśliłabyś, że masz jakiś wyjazd służbowy, a ja, że jadę do mojego kumpla ze szkoły.  Nie dowiedzą się, że tam mnie nie ma, bo poinformuje Thomasa o sytuacji i jak coś to jestem niby u niego. Wyjedziemy tego samego dnia, tylko o innej porze. Sprawa załatwiona. Tylko czy się zgadzasz. - zakończył.
-Oczywiście, że się zgadzam. Świetnie to wymyśliłeś - powiedziałam i cmoknęłam go w usta.  To już taki nasz nawyk od kilku dni.
-To kiedy i gdzie jedziemy? - zapytał z wielkim bananem na twarzy.
-Mam na Bora-Bora swój domek, więc może tam? - zapytałam ciesząc się w duchu, że mam tam swój kąt.
-Jasne! - wykrzyknął radośnie - Mi pasuje. A kiedy? Jutro?
-Mi pasuje - zacytowałam go i zaśmiałam się.   - A teraz idziemy do domów, ja  zamówię bilety i dam ci jeszcze znać co i jak, spakuj się i wypierdalamy stąd! - powiedziałam i już kierowałam się do domu gdy mnie zatrzymał.
-A gdzie całus na dobranoc? - zapytał z oburzeniem.
-Branoc - powiedziałam całując go w policzek i poszłam szybko do domu. Wpadłam do  domu i włączyłam laptopa. Zamówiłam nam bilety na wyspę na godz.11. Zapomniałam się zapytać Edda, gdzie mieszka jego kumpel, więc napisałam do niego sms'a. Odpisał od razu. Phoenix. Lot do Phoenix jest o 10. Mój " wyjazd służbowy" do Californi jest o 9.30. Napisałam sms'a o następującej treści : "Jutro godz. 9 - lotnisko". Więcej mu nie trzeba. Załatwiłam sprawy papierkowe i poszłam się spakować.
Po 2 godzinach byłam spakowana - zmieściłam się w dwie walizki. Cud, że tylko to. Było już po 1 w nocy, więc wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.

Wstałam już przed 6 rano, żeby zdążyć wszystko na czas załatwić. Wzięłam szybki prysznic, włosy spięłam w luźny warkocz, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam wygodne ciuchy ( krótkie spodenki, luźna bluzka i rzymianki ) a do tego bransoletkę od Edwarda i wisiorek pasujący do tego. Było kilka minut przed 7, więc poszłam coś zjeść przed podróżą.
Po śniadaniu poszłam do pokoju Emmeta.
-Emm, obudź się - mówiłam do niego potrząsając go lekko za ramię. Obudził się od razu.
-O co chodzi? - zapytał jeszcze trochę zaspanym głosem.
-Wczoraj dostałam telefon z pracy, i wyjeżdżam do Californi. Nie wiem na jak długo, samolot mam o 9.30. - powiedziałam.
-Mogłaś nam wczoraj powiedzieć to byśmy ci zrobili kolację przed-wyjazdową - zaśmiał się i przytulił mnie mocno do siebie tak jak miał w zwyczaju.
-Idę do Jazza, a potem idę się jeszcze z Cullenami pożegnać  - powiedziała i cmoknęłam go  w policzek - ale przed wyjazdem jeszcze raz się z wami pożegnam - powiedziałam wychodząc od Emmcia.
-Jasper, obudź się - powiedziałam, ale nie zadziałało - Obudź się! Nie mam czasu. Mam przynieść wodę?
-O, cześć Bells - od razu się obudził - o co chodzi?
-Wczoraj dostałam telefon z pracy, i wyjeżdżam do Californi. Nie wiem na jak długo, samolot mam o 9.30. - powiedziałam mu to samo co Miśkowi.
-Chodź się przytulić - powiedział słodkim głosem i przyciągnął mnie do  siebie - wiesz, że będzie mi smutno? Z resztą tak jest zawsze  gdy wyjeżdżasz.
-Mi też was brakuje kiedy wyjeżdżam. Ale od czego są telefony - powiedziałam - idę teraz do Cullenów, bo dziewczyny by się pewnie zdenerwowały gdybym się z nimi nie pożegnała. Pomożecie mi potem wnieść walizki do samochodu więc pożegnam się z wami.
-Idź, idź - powiedział - jadłaś śniadanie?
-Jadłam, nie martw się. Lecę, do zobaczenia później.
Po chwili już pukałam do drzwi sąsiadów. Tak jak myślałam otworzył mi Edward.
-Hej, co tu robisz? - przywitał mnie z dużym uśmiechem dając mi znak, że dziewczyny słyszą.
-Cześć, przyszłam się z wami pożegnać bo lecę do Californi. - powiedziałam puszczając oczko do Edka.
-Co za zbieg okoliczności, ja lecę do kumpla do Phoenix. - tak, wiedział wszystko bo jak wstałam napisałam mu wiadomość z  postępowaniem. Dziewczyny to słysząc przyszły do przedpokoju.
-Cześć Bells - powiedziały razem.
-Hej dziewczyny, przyszłam się pożegnać bo jadę do Californi - wciągnęły powietrze - ale nie na stałe - odetchnęły z ulgą.
-Szkoda, że jedziesz... - mruknęła Alice - a zaplanowałam wielkie zakupy..
-Oj nie martwcie się, po moim powrocie to sobie odbijemy - powiedziałam radośnie a one pisnęły z podekscytowania. Spojrzałam na zegarek - 8.16.
-Ja już idę, nie chcę się spóźnić na samolot - podeszłam do wszystkich po kolei i ich mocno uściskałam - do zobaczenia - powiedziałam i wychodząc mrugnęłam do Edwarda, na co on się uśmiechnął.
-Do zobaczenia niedługo - powiedział z uśmiechem a ja się tylko zaśmiałam.
Gdy weszłam do domu moje walizki stały już w przedpokoju. W salonie czekał na mnie Jazz i Emm z małą paczuszką. Podeszli do mnie i mi ją wręczyli.
-Taki mały prezencik od nas - powiedział Misiek przytulając się do mnie.
-Żebyś o nas nie zapomniała - dodał nasz starszy brat.
-Dziękuję - powiedziałam wzruszona - o was nie da się zapomnieć - powiedziałam całując ich po kolei w policzek - a teraz macie kluczyki od mojego cuda i zanieście moje walizki do bagażnika - powiedziałam wchodząc na górę.
Wzięłam jeszcze moją podręczną torebkę do której włożyłam laptopa, telefon i słuchawki, nie zapominając o mojej ulubionej książce i  zeszłam na dół.
-Dobra chłopaki, muszę już jechać. Kocham was - powiedziałam jeszcze raz przed wyjazdem się do nich przytulając .
-My też cię kochamy - dodał Jazz - a teraz już jedź, bo się spóźnisz. Trzymaj się!
-Pa! - powiedziałam do nich kierując się do mojego samochodu. Kiedy wyjeżdżałam z podjazdu zauważyłam Edwarda żegnającego się z dziewczynami. Pomachałam do nich wiedząc, że z Edwardem zobaczę się za kilka minut.


*******************************************************************

Siema ludzie! Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale nie miałam ani weny na rozdział, ani czasu na pisanie. Więc jest dzisiaj. Miłego czytania i prosze o szczere opinie.

Dominika.

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 10

-Wiecie co? - zapytałam braci.
-No świeć nas siostra. - zachęciła Emmecik.
-Nie wiem jak wy, ale ja idę do Cullenów. - rzuciłam wychodząc z domu. Nie czekałam długo, aby po chwili przy mnie zjawili się chłopaki.
- Bez nas nie ma dobrej zabawy - zarechotał Emmcio a ja nic nie odpowiedziałam.
Zapukałam do drzwi, otworzył mi Edek  z krainy kredek.
-Siema ! - wydarł się Emm  za czym Edd zdążył coś powiedzieć.

-Cześć, wchodźcie - powiedział wskazując ręką na wnętrze domu.
-Są dziewczyny? - zapytałam, a Edd już wiedział o co mi chodzi bo tylko się uśmiechnął.
-O co chodzi? - zapytała Aly wchodząc do salonu - Cześć ludzie! - zawołała wesoło.
-Hej wam - powiedziałam  - dziewczyny - zwróciłam się do Alice i Rose - mam sprawę, idziecie ze mną?
- No jasne, a gdzie idziemy? - zapytała Rosie - no wiesz, w razie czego trzeba być przygotowaną na wszystko.
-Nie musicie się przebierać, jest dobrze tak jak jest. Chodźcie - powiedziałam i pociągnęłam je w stronę wyjścia.
-Gdzie idziemy? - zapytała mnie Alice dy już byłyśmy na zewnątrz.
-Idziemy do hmm... do  mojego ulubionego miejsca. Nikt oprócz mnie tam nie ma wstępu. No i czasami chłopaków tam wpuszczę, ale to rzadkość.
- Czujemy się zaszczycone  - zaśmiała się Rosalie, a my do niej  dołączyłyśmy.
-A gdzie to jest? - zapytał jak zwykle ciekawski chochlik.
-Na strychu u nas w domu - powiedziałam wchodząc do naszej willi - chcecie coś do picia? Woda, sok, czy coś mocniejszego?
-Ja sok - powiedziały zgodnie.
-jaki? Pomarańcza, jabłko, banan?
-Jabłko - znów powiedziały jednocześnie, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Ok, mam wszystko na miejscu. - mruknęłam  - chodźcie za mną.
Gdy weszłyśmy do mojego sekretnego miejsca dziewczynom oczy wyszły na wierzch.
-Ile ty tu masz książek.. - powiedziała zachwycona  All.
-Ile instrumentów... Nawet pianino!  Edward by był zachwycony - dodała rozmarzona i podeszła do regału z moimi dyplomami i zdjęciami.
-To ty jesteś tą sławną Isą Swan, która w wieku 10 lat podbiła cały świat grając na pianinie?! - zapytała z wielkim zaskoczeniem.
-Isa Swan, miło mi - powiedziałam podchodząc do mojego pianina.
-Dlaczego nie powiedziałaś nam tego wcześniej ? - zapytała Alice.
-Nie lubię się chwalić, proste. - odpowiedziałam siadając na stołku i zaczęłam grać mój zwycięski utwór.
-To było świetne - powiedziały jednocześnie jak zahipnotyzowane.
-Kocham grac na tym instrumencie.. Ale za bardzo przypomina mi on o rodzicach...- powiedziałam roniąc jedną małą łzę.
-Przepraszamy, nie wiedziałyśmy, że to może wywołać taką reakcję - powiedziała uśmiechając się przepraszająco chochlica.
-Nic się nie stało, nie macie za co przepraszać. Jestem po prosu przewrażliwiona na tym punkcie. Ale nie po to was tu zaciągnęłam  - powiedziałam chytrze.
-No mów o co chodzi - zachichotała Rosalie.
-I teraz mówić jak na spowiedzi. Alice?
-No co? - zapytała.
-Masz wobec mojego brata jakieś zamiary? - ona tylko przewróciła oczami - przede mną nic nie ukryjesz, widzę jak się na siebie gapicie, więc mów.
-Szczerze? - pokiwałam głową - jestem w nim szaleńczo zakochana, i nawet gdyby kazał mi skoczyć z mostu zrobiłabym to bez zawahania.
-A ty Rose? - zapytałam.
-W moim przypadku jest tak samo. - odpowiedziała - tylko czy oni mają takie samo zdanie o nas, jakie my mamy o nich? - zapytała mnie ze smutkiem w głosie, przybierając minę zbitego psa.
-O to nie musicie się martwić - powiedziałam radośnie - z nimi przeprowadziłam taki sam wywiad jak z wami. Wypowiedź Jaspera była dokładnie taka sama jak twoja. Emmett również jest takiego samego zdania.  - zakończyłam a one pisnęły radośnie. Czas wcielić mój plan w życie.
-Poczekajcie chwilkę, zaraz przyjdę. - powiedziałam i pognałam do mojego telefonu i wybrałam numer do Edwarda. Odebrał po pierwszym sygnale.
-I jak ? - zapytałam.
-Tak jak trzeba.  Wysyłam ich na 19 do waszego domu, a ty wymykasz się do mnie.
-Tak, wszystko zaplanowane. Pa. - zakończyłam i pobiegłam a strych.
-Dziewczyny, plan działania jest taki. Jutro mam was widzieć jako pary. - chciały mi przerwać ale mówiłam dalej. - nie ma żadnego ale. Teraz do mnie do garderoby marsz!
-Alice, ty masz to - podałam jej przygotowany wcześniej przeze mnie komplet- i idź do łazienki u mnie. Ross, mam nadzieję, że się nie obrazisz za to, że Edzio wpuścił mnie do twojej garderoby? - zapytałam robiąc słodkie oczka.
-No pewnie, że się nie obrażę! Jesteś dla mnie jak siostra, Bells. - powiedziała i przytuliła mnie mocno.
-Dobra, teraz leć do łazienki i się przebierz,   mamy mało czasu.

W tym samym czasie...
*Edward*
-Brać dupy w troki i za mną - rozkazałem, kierując się do mojego pokoju. - szybciej, mamy mało czasu!
-Ale o co chodzi? - zapytał zdziwiony Jasper.
-O to słońce co nie wschodzi! Jutro chcę widzieć was i dziewczyny   jako       pary, zrozumiano? A teraz wskakiwać w te ciuchy - powiedziałem podając im zestawy przygotowane wcześniej przez Bellę - do łazienek, marsz! - krzyknąłem wskazując na łazienki. Po chwili wyszli z łazienek gotowi. a ja napisałem krótką wiadomość do szefowej "gotowe".

*Bella*
Jest 18.55. Dostałam przed chwilą wiadomość od Edwarda. Za chwilę zjawi się dwójka moich kochanych braci.
- Powiesz nam wreszcie, o co chodzi? - pytała kolejny raz Alice.
-Będziecie mi jeszcze dziękować.... - nie skończyłam bo do domu właśnie wpadli chłopaki.
-Jesteśmy! - krzyknął Emmett.
-Bawcie się dobrze - krzyknęłam wychodząc z domu, i udałam się w kierunku posiadłości Cullenów. Gdy weszłam do środka Edward przywitał mnie wielkim buziakiem.
-Genialny plan, szefowo - zamruczał mi koło ucha, a ja tylko zachichotałam. Spojrzał na mój nadgarstek.
-Nadal ją nosisz. - powiedział wskazując na bransoletkę od niego.
-Bo jest piękna - powiedziałam uśmiechając się do niego.
-To ty jesteś piękna - powiedział i przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie.
-Weź nie żartuj - zaśmiałam się.
-Ale ja nie żartuję, mówię prawdę.

-Jak myślisz, nasza swatka wypali?  - zmieniłam temat, bo już prawie się rumieniłam.
-To było tak genialne, że oni muszą być jutro razem. Zobaczysz jutro - powiedział zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
-Co robimy? - zapytałam.
-Oglądamy jakiś film?  - pokiwałam głową - To oglądamy horror. - domyślałam się o co mu chodzi, nie przeszkadzało mi to. Przy pierwszej straszniejszej scenie wskoczyłam mu na kolana, ale potem już nie schodziłam. Byłam już tak śpiąca, że położyłam głowę na ramieniu Edwarda i oddałam się krainie Morfeusza....

Obudziłam się rano nadal będąc w objęciach Edda, z tą różnicą, że byliśmy pod kocem.
-Jak się spało? - zapytał uśmiechając się łobuzersko.
-A wiesz, nawet dobrze.  - zachichotałam - która godzina?
-Przed 10. - odpowiedział. Nagle do domu wpadła cała 4 z wściekłymi minami. Z Edwardem popatrzyliśmy po sobie, a oni wybuchnęli głośnym śmiechem i podeszli do nas.
-Kochamy was, wiecie? - zapytała Alice, a reszta pokiwała zgodnie głowami.
-Świetnie to zaplanowaliście - powiedział Misiek.
-Jesteś super, siostra - powiedział Jazz i przytulił mnie do siebie.
-Robimy zbiorowego miśka! - krzyknął  Edzio i po chwili wszyscy się tuliliśmy do siebie.
-Jesteś genialna - powiedział Edward gdy skończyliśmy już zbiorowego miska i przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej.


**************************************************************
Wiem, wiem , wiem, możecie mnie zabić za to, że nie było nowego rozdziału tak długo. Przepraszam, ale nie miałam weny,  oświeciło mnie dopiero przy dzisiejszym sprzątaniu mojego pokoju.
Czekam na wasze komentarze. Miłego czytania,

Domii.