niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 12

Na lotnisku od razu spotkałam Edwarda. Przywitał mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jesteś genialna! - powiedział radośnie - oni nawet nie pomyśleli chwilę o tym, że lecimy gdzieś razem.
-No bo ty proponujesz, a ja resztę planuję!  - zachichotałam całując go w policzek - co teraz będziemy robić? Do odlotu mamy jeszcze prawie dwie godziny.
-Może po prostu posiedzimy? Nie chce mi się zbytnio gdzieś chodzić.
-Możemy posiedzieć i poczekać na samolot.- powiedziałam. Usiedliśmy na ławce. Wyciągnęłam mój telefon, podłączyłam słuchawki i położyłam głowę na kolanach Edwarda, by móc spokojnie słuchać moich ulubionych piosenek.
-Nie za wygodnie ci? - spytał Edek głaszcząc mnie po włosach jak małe dziecko.
-Ależ oczywiście, że nie. -uśmiechnęłam się pogodnie.


 Kilka godzin później...


-Tu jest cudownie - powiedział Edward gdy wchodziliśmy do mojego domku na Bora-Bora - to był dobry wybór.
-Oj tak - powiedziałam zdecydowanym, a zarazem rozmarzonym głosem - wybierz sobie pokój, a ja posiedzę w salonie, bo szczerze mówiąc to nic mi się nie chce - powiedziałam przeciągle.
-Dobra, ja idę tu pobuszować - zachichotał Edek.
-Tylko mi chaty nie zdemoluj! - krzyknęłam za nim i  weszłam do salonu by położyć się na kanapie.
Widzisz, to dopiero luksus...
Och, Kundzia! Jak dawno nie gadałyśmy... A co do luksusu to się zgadzam.
Masz teraz pole do popisu, no wiesz, ty i Edward na Bora-Bora...
Och, zamknij się! Przyjechałam odpocząć a nie się z tobą kłócić więc adijos bejbe!


W tym samym czasie w salonie Swanów...

*Emmett*

-Czy nie wydaje się wam to dziwne? - zapytałem dziewczyn i Jazza. To jest bardzo podejrzana sprawa.
-Ale co dziwne?  - zapytał jak zwykle inteligentnie Jasper.
-No kurwa mać, Jasper! Ten nagły wyjazd służbowy Belli, i ten wypad Edka do kumpla jednocześnie! - spojrzałem znacząco na dziewczyny - czy to nie jest dziwny zbieg okoliczności?
-No  w sumie trochę tak - mruknęła pod nosem Alice - Edward niczego nie planował, tak szybko z tym wyleciał. Tłumaczył się, że planował to już wcześniej a zapomniał nam powiedzieć.
-No a Bella powiedziała nam dzisiaj rano przed wyjazdem - dodał mój starszy brat.
-I to ich wieczorne spotkanie - mruknąłem - czy to  wszystko nie łączy się w całość?
-Aha... - zamyśliła się Rose - może zadzwońmy do nich jednocześnie, i wtedy coś może wyłapiemy?
-To może się udać - powiedziała radośnie Ally - w sumie ja tam nic do tego bym nie miała jak by byli tam razem. Widać przecież, że czują do siebie miętę. I nie zaprzeczycie tego.
-No nie - powiedziałem.
-Moja mała siostrzyczka dorasta... - zaczął łkać Jazz - chlip... mała... chlip, chlip... Bellusia... chlip.. ja już jej nie wystarczam... chlip.. chlip.
-Chlip... chlip... Rosie... chlip... przytul... chlip.. chlip - zacząłem płakać na niby, bo przecież w sercu się śmiałem. Dziewczyny już się ze mnie śmiały, ale bez niczego Rose przytuliła mnie, a Alice Jaspera.
-Ok, to dzwonimy - powiedziałem gdy się uspokoiliśmy.



W tym samym czasie...

*Bella*

-Emmett dzwoni - wydarłam się w tym samym momencie co Edward, gdy chciał mi przekazać, że dzwoni do niego Alice - idź do łazienki, żeby nic nie usłyszeli.
-Cześć Bella! - krzyknął Emm tak, że musiałam słuchawkę zabrać od ucha, bo by mi bębenki w uszach popękały.
-No siema, siema.. Musisz się tak drzeć? - zapytałam z oburzeniem.
-Oj siostra, nie bulwersuj się - zaśmiał się Jazz - co tam u ciebie?
-Jakoś leci, tylko trochę mnie głowa boli. Podróż była męcząca.. - tylko po części skłamałam, bo głowa mnie nie bolała.
-Ok, to my ci nie przeszkadzamy, zadzwonimy niedługo, trzymaj się siostra, pa. - Jasper zakończył naszą rozmowę, i w tym samym momencie do mojej sypialni wszedł Edward.

-Chyba coś podejrzewają... - mruknął pod nosem, jakby sam do siebie.
Nie wiem jak ty, ale ja jestem zbyt zmęczona, żeby się nad tym zastanawiać - powiedziałam i podeszłam do mini-garderoby aby wyciągnąć koszulkę nocną - myję się i idę spać.
-Umyć ci plecy? - zapytał Edd gdy szłam do łazienki.
-Nie skorzystam z twoich usług dzisiaj, może kiedyś - zaśmiałam się.


W tym samym czasie...

*Emmett*

-Ja i tak uważam, że oni pojechali gdzieś razem - powiedziałem zdecydowanie - mogę się nawet o to założyć - dokończyłem z wyższością w głosie.
-Ok, może są tam razem, ale jak przyjadą na pewno nie będą razem. - mruknął Jasper.
-A o to to już mogę sobie rękę uciąć, że po powrocie będą razem - wyciągnąłem do brata rękę - zakład o butelkę whyski?
-Zakład - podał mi dłoń a dziewczyny tylko pokręciły głowami zgodnie.


*Bella*

-Wiesz co? - powiedział Edward rozkładając się na moim łóżku gdy nakładałam balsam na ciało - składam skargę, iż, ponieważ, dlatego, że twoje  łóżko jest wygodniejsze  od mojego i na czas pobytu tu śpię z tobą.

-A czy ja ci pozwoliłam na to? - zapytałam z udawanym oburzeniem, bo sama chciałam iść spać do niego, więc no problemos.
-Tak pozwoliłaś. tak, też cie lubię. tak, nie masz za co dziękować. tak, wiem, że jestem boski.
-A kto powiedział, że cię lubię? Może wcale tak nie jest. A co to tego "tak, wiem, że jestem boski" to bym się zastanawiała - powiedziałam obojętnym głosem i odstawiłam balsam na półkę w łazience. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo przerzucił mnie sobie przez ramię, rzucił na łóżko i zaczął łaskotać.
-hahhahhaha.. przestań.....hahhhhahhaha.pro...hahahha..sze....hahahhaaaa....prze...stań... hahahahhahaha.... bo będziesz spał na podłodze! - zakończyłam na jednym wydechu a on jak na zawołanie przestał mnie łaskotać i pocałował mnie za uchem.
-Przecież wiem, i ty też to wiesz, że jestem boski - powiedział uśmiechnięty wchodząc pod kołdrę.
-Bla bla bla bla bla.. - mruknęłam pod nosem wchodząc do łóżka.
-Wiesz, że dla osób, które nas nie znają wyglądamy jak para zakochańców? - zapytał obejmując mnie ramieniem i przyciągając do siebie.
-A co, przeszkadza ci to? - zachichotałam, wiedząc że tak jest. I wtedy zrozumiałam, że go na prawdę kocham. Ale na razie zostawię to dla siebie.
-Pewnie, że mi to nie przeszkadza głuptasie - pocałował mnie krótko w usta i zaczął gładzić po plecach - mam w łóżku najpiękniejszą kobietę na świecie, czego chcieć więcej!
-Tee, uważaj, bo jeszcze w samozachwyt popadnę! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać jak zwariowana.
`-Dobranoc Bells - powiedział gdy już się uspokoiłam i pocałował mnie jeszcze raz cały czas trzymając mnie w swych ramionach. I wiem to na pewno. Edward to ten jedyny. Na zawsze. Chociaż czy on ma takie samo zdanie o mnie? Czas pokaże.


*****************************************************************
 

Moi drodzy, czas na ogłoszenia parafialne :D

Dobry! :D Przepraszam, że nie było notki, ale brak czasu i weny robią swoje.
Będę starała się dodawać rozdziały tak często jak mogę, a jak tak dalej pójdzie to notka będzie 1 w tygodniu ;c
Ale nie załamujmy się:D Ciesze się, że ktoś czyta moje badziewia i wypociny, to mnie motywuje do pracy. Czekam na wasze opinie w komentarzach, no i miłego czytania! :D

Domii ;*

5 komentarzy:

  1. Badziewne wypociny?Badziewne? To ty chyba badziewia nie czytałaś. Twoje opowiadanie jest świetne!Na większości blogów,w pierwszym rozdziale Bella przyjeżdża do Forks,a parę wersów później już jest pocałunek.U ciebie tego nie ma,i to jest najlepsze.Chyba zacznę brać z ciebie przykład.Mam nadzieję że Emm,Jazz,Rose i All nie dowiedzą się że B&E wyjechali razem.
    Czekam na nn.
    Życzę weny.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział. Hmmm... zastanawiam się co będzie dalej O.o

    Czekam na nn oraz życzę weny. :)
    Isa ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, jaaka sielanka ♥__________♥
    Do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! W końcu ;p Mam nadziję ,że będziesz znajdywać dużo czasu żeby było dużoooo rozdziałków ;) Mam też nadzieję ,że na wyjeździe będzie bardzoo romantycznieeeeee ;p eheheh
    Weny życzę ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. to co czytam to bomba czekoladowa:) kocham czekolade i twoje opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń