Wchodząc do pokoju usłyszałam z telefonu dźwięk sms'a. Spojrzałam na wyświetlacz - Edward. Treść była następująca : "Wyjdź przed dom". Nie zastanawiałam się długo, założyłam wygodne buty i wyszłam na podjazd. Edward już czekał na ścieżce.
-Hej - powiedziałam przytulając się do niego. Chyba w ostatnim czasie bardzo się do siebie zbliżyliśmy, i nasza "broń" została na razie zawieszona.
-Cześć - powiedział gdy odsunęliśmy się od siebie i splótł swoje palce z moimi.
-Więc co to była za pilna sprawa, że tak nagle mnie wezwałeś? Jest dokładnie... - spojrzałam na zegarek w telefonie - 21.39.
-A czy musi być jakiś powód by pójść na spacer z piękną kobietą - zapytał z uśmiechem. Szczerze, to gdybym nie była aktorką pewnie bym się zarumieniła.
-Widzisz tu gdzieś piękną kobietę? - zapytałam wiedząc, że chodzi mu o mnie ale postanowiłam się z nim podroczyć.
-Tak owszem - powiedział i pocałował mnie usta tak, że aż zapomniałam jak się nazywam - stoi przede mną. - dokończył.
-Oj, to pewnie jakaś pomyłka zaszła - powiedziałam kiedy odzyskałam głos.
-Bells, nie marudź już. Po prostu przyznaj, że masz niską samoocenę. - zaśmiał się.
-Chodź, niedaleko jest ławka usiądziemy - powiedziałam i pociągnęłam go w tamtym kierunku. Nie szliśmy do ławki długo, bo była tylko jakieś 300 m od miejsca, w którym byliśmy.
Śmialiśmy się, przytulaliśmy, rozmawialiśmy - z pozoru wyglądaliśmy jak dwoje zakochanych w sobie nastolatków. Jednak tak nie było.
-Wiesz co? - głos Edka przerwał moje rozmyślania. - Mam pewien pomysł, tylko nie wiem czy się zgodzisz...
-No dalej, nie owijaj w bawełnę - zachichotałam.
-Hej - powiedziałam przytulając się do niego. Chyba w ostatnim czasie bardzo się do siebie zbliżyliśmy, i nasza "broń" została na razie zawieszona.
-Cześć - powiedział gdy odsunęliśmy się od siebie i splótł swoje palce z moimi.
-Więc co to była za pilna sprawa, że tak nagle mnie wezwałeś? Jest dokładnie... - spojrzałam na zegarek w telefonie - 21.39.
-A czy musi być jakiś powód by pójść na spacer z piękną kobietą - zapytał z uśmiechem. Szczerze, to gdybym nie była aktorką pewnie bym się zarumieniła.
-Widzisz tu gdzieś piękną kobietę? - zapytałam wiedząc, że chodzi mu o mnie ale postanowiłam się z nim podroczyć.
-Tak owszem - powiedział i pocałował mnie usta tak, że aż zapomniałam jak się nazywam - stoi przede mną. - dokończył.
-Oj, to pewnie jakaś pomyłka zaszła - powiedziałam kiedy odzyskałam głos.
-Bells, nie marudź już. Po prostu przyznaj, że masz niską samoocenę. - zaśmiał się.
-Chodź, niedaleko jest ławka usiądziemy - powiedziałam i pociągnęłam go w tamtym kierunku. Nie szliśmy do ławki długo, bo była tylko jakieś 300 m od miejsca, w którym byliśmy.
Śmialiśmy się, przytulaliśmy, rozmawialiśmy - z pozoru wyglądaliśmy jak dwoje zakochanych w sobie nastolatków. Jednak tak nie było.
-Wiesz co? - głos Edka przerwał moje rozmyślania. - Mam pewien pomysł, tylko nie wiem czy się zgodzisz...
-No dalej, nie owijaj w bawełnę - zachichotałam.
-Chodzi mi po głowie pewien wyjazd.. - zaczął tajemniczo - nasz wspólny, ale..
-Ale co?
-Ale w tajemnicy przed naszym rodzeństwem. - powiedział dumnie.
-Jak chcesz to zrobić? - zdziwiło mnie jego podejście, no bo jak możemy pojechać gdzieś razem w tajemnicy skoro i tak będą wiedzieć że pojechaliśmy razem.
-Nie wiem gdzie możemy jechać, ale mam plan. Ty wymyśliłabyś, że masz jakiś wyjazd służbowy, a ja, że jadę do mojego kumpla ze szkoły. Nie dowiedzą się, że tam mnie nie ma, bo poinformuje Thomasa o sytuacji i jak coś to jestem niby u niego. Wyjedziemy tego samego dnia, tylko o innej porze. Sprawa załatwiona. Tylko czy się zgadzasz. - zakończył.
-Oczywiście, że się zgadzam. Świetnie to wymyśliłeś - powiedziałam i cmoknęłam go w usta. To już taki nasz nawyk od kilku dni.
-To kiedy i gdzie jedziemy? - zapytał z wielkim bananem na twarzy.
-Mam na Bora-Bora swój domek, więc może tam? - zapytałam ciesząc się w duchu, że mam tam swój kąt.
-Jasne! - wykrzyknął radośnie - Mi pasuje. A kiedy? Jutro?
-Mi pasuje - zacytowałam go i zaśmiałam się. - A teraz idziemy do domów, ja zamówię bilety i dam ci jeszcze znać co i jak, spakuj się i wypierdalamy stąd! - powiedziałam i już kierowałam się do domu gdy mnie zatrzymał.
-A gdzie całus na dobranoc? - zapytał z oburzeniem.
-Branoc - powiedziałam całując go w policzek i poszłam szybko do domu. Wpadłam do domu i włączyłam laptopa. Zamówiłam nam bilety na wyspę na godz.11. Zapomniałam się zapytać Edda, gdzie mieszka jego kumpel, więc napisałam do niego sms'a. Odpisał od razu. Phoenix. Lot do Phoenix jest o 10. Mój " wyjazd służbowy" do Californi jest o 9.30. Napisałam sms'a o następującej treści : "Jutro godz. 9 - lotnisko". Więcej mu nie trzeba. Załatwiłam sprawy papierkowe i poszłam się spakować.
Po 2 godzinach byłam spakowana - zmieściłam się w dwie walizki. Cud, że tylko to. Było już po 1 w nocy, więc wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Wstałam już przed 6 rano, żeby zdążyć wszystko na czas załatwić. Wzięłam szybki prysznic, włosy spięłam w luźny warkocz, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam wygodne ciuchy ( krótkie spodenki, luźna bluzka i rzymianki ) a do tego bransoletkę od Edwarda i wisiorek pasujący do tego. Było kilka minut przed 7, więc poszłam coś zjeść przed podróżą.
Po śniadaniu poszłam do pokoju Emmeta.
-Emm, obudź się - mówiłam do niego potrząsając go lekko za ramię. Obudził się od razu.
-O co chodzi? - zapytał jeszcze trochę zaspanym głosem.
-Wczoraj dostałam telefon z pracy, i wyjeżdżam do Californi. Nie wiem na jak długo, samolot mam o 9.30. - powiedziałam.
-Mogłaś nam wczoraj powiedzieć to byśmy ci zrobili kolację przed-wyjazdową - zaśmiał się i przytulił mnie mocno do siebie tak jak miał w zwyczaju.
-Idę do Jazza, a potem idę się jeszcze z Cullenami pożegnać - powiedziała i cmoknęłam go w policzek - ale przed wyjazdem jeszcze raz się z wami pożegnam - powiedziałam wychodząc od Emmcia.
-Jasper, obudź się - powiedziałam, ale nie zadziałało - Obudź się! Nie mam czasu. Mam przynieść wodę?
-O, cześć Bells - od razu się obudził - o co chodzi?
-Wczoraj dostałam telefon z pracy, i wyjeżdżam do Californi. Nie wiem na jak długo, samolot mam o 9.30. - powiedziałam mu to samo co Miśkowi.
-Chodź się przytulić - powiedział słodkim głosem i przyciągnął mnie do siebie - wiesz, że będzie mi smutno? Z resztą tak jest zawsze gdy wyjeżdżasz.
-Mi też was brakuje kiedy wyjeżdżam. Ale od czego są telefony - powiedziałam - idę teraz do Cullenów, bo dziewczyny by się pewnie zdenerwowały gdybym się z nimi nie pożegnała. Pomożecie mi potem wnieść walizki do samochodu więc pożegnam się z wami.
-Idź, idź - powiedział - jadłaś śniadanie?
-Jadłam, nie martw się. Lecę, do zobaczenia później.
Po chwili już pukałam do drzwi sąsiadów. Tak jak myślałam otworzył mi Edward.
-Hej, co tu robisz? - przywitał mnie z dużym uśmiechem dając mi znak, że dziewczyny słyszą.
-Cześć, przyszłam się z wami pożegnać bo lecę do Californi. - powiedziałam puszczając oczko do Edka.
-Co za zbieg okoliczności, ja lecę do kumpla do Phoenix. - tak, wiedział wszystko bo jak wstałam napisałam mu wiadomość z postępowaniem. Dziewczyny to słysząc przyszły do przedpokoju.
-Cześć Bells - powiedziały razem.
-Hej dziewczyny, przyszłam się pożegnać bo jadę do Californi - wciągnęły powietrze - ale nie na stałe - odetchnęły z ulgą.
-Szkoda, że jedziesz... - mruknęła Alice - a zaplanowałam wielkie zakupy..
-Oj nie martwcie się, po moim powrocie to sobie odbijemy - powiedziałam radośnie a one pisnęły z podekscytowania. Spojrzałam na zegarek - 8.16.
-Ja już idę, nie chcę się spóźnić na samolot - podeszłam do wszystkich po kolei i ich mocno uściskałam - do zobaczenia - powiedziałam i wychodząc mrugnęłam do Edwarda, na co on się uśmiechnął.
-Do zobaczenia niedługo - powiedział z uśmiechem a ja się tylko zaśmiałam.
Gdy weszłam do domu moje walizki stały już w przedpokoju. W salonie czekał na mnie Jazz i Emm z małą paczuszką. Podeszli do mnie i mi ją wręczyli.
-Taki mały prezencik od nas - powiedział Misiek przytulając się do mnie.
-Żebyś o nas nie zapomniała - dodał nasz starszy brat.
-Dziękuję - powiedziałam wzruszona - o was nie da się zapomnieć - powiedziałam całując ich po kolei w policzek - a teraz macie kluczyki od mojego cuda i zanieście moje walizki do bagażnika - powiedziałam wchodząc na górę.
Wzięłam jeszcze moją podręczną torebkę do której włożyłam laptopa, telefon i słuchawki, nie zapominając o mojej ulubionej książce i zeszłam na dół.
-Dobra chłopaki, muszę już jechać. Kocham was - powiedziałam jeszcze raz przed wyjazdem się do nich przytulając .
-My też cię kochamy - dodał Jazz - a teraz już jedź, bo się spóźnisz. Trzymaj się!
-Pa! - powiedziałam do nich kierując się do mojego samochodu. Kiedy wyjeżdżałam z podjazdu zauważyłam Edwarda żegnającego się z dziewczynami. Pomachałam do nich wiedząc, że z Edwardem zobaczę się za kilka minut.
*******************************************************************
Siema ludzie! Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale nie miałam ani weny na rozdział, ani czasu na pisanie. Więc jest dzisiaj. Miłego czytania i prosze o szczere opinie.
Dominika.
-Ale co?
-Ale w tajemnicy przed naszym rodzeństwem. - powiedział dumnie.
-Jak chcesz to zrobić? - zdziwiło mnie jego podejście, no bo jak możemy pojechać gdzieś razem w tajemnicy skoro i tak będą wiedzieć że pojechaliśmy razem.
-Nie wiem gdzie możemy jechać, ale mam plan. Ty wymyśliłabyś, że masz jakiś wyjazd służbowy, a ja, że jadę do mojego kumpla ze szkoły. Nie dowiedzą się, że tam mnie nie ma, bo poinformuje Thomasa o sytuacji i jak coś to jestem niby u niego. Wyjedziemy tego samego dnia, tylko o innej porze. Sprawa załatwiona. Tylko czy się zgadzasz. - zakończył.
-Oczywiście, że się zgadzam. Świetnie to wymyśliłeś - powiedziałam i cmoknęłam go w usta. To już taki nasz nawyk od kilku dni.
-To kiedy i gdzie jedziemy? - zapytał z wielkim bananem na twarzy.
-Mam na Bora-Bora swój domek, więc może tam? - zapytałam ciesząc się w duchu, że mam tam swój kąt.
-Jasne! - wykrzyknął radośnie - Mi pasuje. A kiedy? Jutro?
-Mi pasuje - zacytowałam go i zaśmiałam się. - A teraz idziemy do domów, ja zamówię bilety i dam ci jeszcze znać co i jak, spakuj się i wypierdalamy stąd! - powiedziałam i już kierowałam się do domu gdy mnie zatrzymał.
-A gdzie całus na dobranoc? - zapytał z oburzeniem.
-Branoc - powiedziałam całując go w policzek i poszłam szybko do domu. Wpadłam do domu i włączyłam laptopa. Zamówiłam nam bilety na wyspę na godz.11. Zapomniałam się zapytać Edda, gdzie mieszka jego kumpel, więc napisałam do niego sms'a. Odpisał od razu. Phoenix. Lot do Phoenix jest o 10. Mój " wyjazd służbowy" do Californi jest o 9.30. Napisałam sms'a o następującej treści : "Jutro godz. 9 - lotnisko". Więcej mu nie trzeba. Załatwiłam sprawy papierkowe i poszłam się spakować.
Po 2 godzinach byłam spakowana - zmieściłam się w dwie walizki. Cud, że tylko to. Było już po 1 w nocy, więc wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Wstałam już przed 6 rano, żeby zdążyć wszystko na czas załatwić. Wzięłam szybki prysznic, włosy spięłam w luźny warkocz, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam wygodne ciuchy ( krótkie spodenki, luźna bluzka i rzymianki ) a do tego bransoletkę od Edwarda i wisiorek pasujący do tego. Było kilka minut przed 7, więc poszłam coś zjeść przed podróżą.
Po śniadaniu poszłam do pokoju Emmeta.
-Emm, obudź się - mówiłam do niego potrząsając go lekko za ramię. Obudził się od razu.
-O co chodzi? - zapytał jeszcze trochę zaspanym głosem.
-Wczoraj dostałam telefon z pracy, i wyjeżdżam do Californi. Nie wiem na jak długo, samolot mam o 9.30. - powiedziałam.
-Mogłaś nam wczoraj powiedzieć to byśmy ci zrobili kolację przed-wyjazdową - zaśmiał się i przytulił mnie mocno do siebie tak jak miał w zwyczaju.
-Idę do Jazza, a potem idę się jeszcze z Cullenami pożegnać - powiedziała i cmoknęłam go w policzek - ale przed wyjazdem jeszcze raz się z wami pożegnam - powiedziałam wychodząc od Emmcia.
-Jasper, obudź się - powiedziałam, ale nie zadziałało - Obudź się! Nie mam czasu. Mam przynieść wodę?
-O, cześć Bells - od razu się obudził - o co chodzi?
-Wczoraj dostałam telefon z pracy, i wyjeżdżam do Californi. Nie wiem na jak długo, samolot mam o 9.30. - powiedziałam mu to samo co Miśkowi.
-Chodź się przytulić - powiedział słodkim głosem i przyciągnął mnie do siebie - wiesz, że będzie mi smutno? Z resztą tak jest zawsze gdy wyjeżdżasz.
-Mi też was brakuje kiedy wyjeżdżam. Ale od czego są telefony - powiedziałam - idę teraz do Cullenów, bo dziewczyny by się pewnie zdenerwowały gdybym się z nimi nie pożegnała. Pomożecie mi potem wnieść walizki do samochodu więc pożegnam się z wami.
-Idź, idź - powiedział - jadłaś śniadanie?
-Jadłam, nie martw się. Lecę, do zobaczenia później.
Po chwili już pukałam do drzwi sąsiadów. Tak jak myślałam otworzył mi Edward.
-Hej, co tu robisz? - przywitał mnie z dużym uśmiechem dając mi znak, że dziewczyny słyszą.
-Cześć, przyszłam się z wami pożegnać bo lecę do Californi. - powiedziałam puszczając oczko do Edka.
-Co za zbieg okoliczności, ja lecę do kumpla do Phoenix. - tak, wiedział wszystko bo jak wstałam napisałam mu wiadomość z postępowaniem. Dziewczyny to słysząc przyszły do przedpokoju.
-Cześć Bells - powiedziały razem.
-Hej dziewczyny, przyszłam się pożegnać bo jadę do Californi - wciągnęły powietrze - ale nie na stałe - odetchnęły z ulgą.
-Szkoda, że jedziesz... - mruknęła Alice - a zaplanowałam wielkie zakupy..
-Oj nie martwcie się, po moim powrocie to sobie odbijemy - powiedziałam radośnie a one pisnęły z podekscytowania. Spojrzałam na zegarek - 8.16.
-Ja już idę, nie chcę się spóźnić na samolot - podeszłam do wszystkich po kolei i ich mocno uściskałam - do zobaczenia - powiedziałam i wychodząc mrugnęłam do Edwarda, na co on się uśmiechnął.
-Do zobaczenia niedługo - powiedział z uśmiechem a ja się tylko zaśmiałam.
Gdy weszłam do domu moje walizki stały już w przedpokoju. W salonie czekał na mnie Jazz i Emm z małą paczuszką. Podeszli do mnie i mi ją wręczyli.
-Taki mały prezencik od nas - powiedział Misiek przytulając się do mnie.
-Żebyś o nas nie zapomniała - dodał nasz starszy brat.
-Dziękuję - powiedziałam wzruszona - o was nie da się zapomnieć - powiedziałam całując ich po kolei w policzek - a teraz macie kluczyki od mojego cuda i zanieście moje walizki do bagażnika - powiedziałam wchodząc na górę.
Wzięłam jeszcze moją podręczną torebkę do której włożyłam laptopa, telefon i słuchawki, nie zapominając o mojej ulubionej książce i zeszłam na dół.
-Dobra chłopaki, muszę już jechać. Kocham was - powiedziałam jeszcze raz przed wyjazdem się do nich przytulając .
-My też cię kochamy - dodał Jazz - a teraz już jedź, bo się spóźnisz. Trzymaj się!
-Pa! - powiedziałam do nich kierując się do mojego samochodu. Kiedy wyjeżdżałam z podjazdu zauważyłam Edwarda żegnającego się z dziewczynami. Pomachałam do nich wiedząc, że z Edwardem zobaczę się za kilka minut.
*******************************************************************
Siema ludzie! Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale nie miałam ani weny na rozdział, ani czasu na pisanie. Więc jest dzisiaj. Miłego czytania i prosze o szczere opinie.
Dominika.
Cudo :D
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie.
Cazekam na nn <3
Jagoda :*
Boskiee! ;*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę daczekać się nn i jestem straszanie ciekawa co Bella z Edem robili na Bora- Bora...
Życzę DUŻO weny!
Marta :> <3
Nooooo ! Jutrooooo ma być notkaa !
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać pobytu Belli i Edzia na Bora-Bora ;p
Pisz szybko rozdziałek <3
Tzn. jutro - dzisiaj ;p hehehhe
OdpowiedzUsuńA jaa! Cud-miód-orzeszki!
OdpowiedzUsuńBora-Bora!? ♥
Nie mogę się doczekać nn!!!
Kiedy rozdział ?! grrrr
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc to nie wiem. zbieram pomysły, a jak cos wymyśle to dopisuje , więc nie wiem kiedy będzie notka : )
UsuńPospieszz sie !Z moim uzależnieniem jest coraz gorzej ! ;p
OdpowiedzUsuńuzależniłaś sie od mojego badziewia? nie możliwe! :D
UsuńMożliwee ! I to ze mną napewnoooo !
OdpowiedzUsuńJa jestem choraa na umyślee więc się spiesz ! ;***
to sie cieszę że komuś się to podoba, serio :D
UsuńTo ruszaj dupeee ! chociaż niee może rączkee ;pp
OdpowiedzUsuńI pisz rozdziałek heheh ;)
Super blog, jak i rozdział ;p Czekam na NN
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To już 6 dni !~!~!~!~!
OdpowiedzUsuńZnajde cie ! I zabije ! Dodaj w końcu rozdział ! ;p
OdpowiedzUsuńHej kochana!
OdpowiedzUsuńChciałabym cię zaprosić na mojego bloga http://milosc-jest-magiczna.blogspot.com/ jest już nn!
Marta :*