Rano zbudził mnie dzwonek telefonu. Dzwoni kumpel z pracy.
-Cześć Bells, jest sprawa - zaczął Tayler.
-Hej, o co chodzi?
-Dzisiaj musisz się stawić o 15 przy studiu na sesję zdjęciową - powiedział. - Ale jest jedno ale.
-No mów o co chodzi. - prawie że warknęłam, nie lubię gdy ktoś mnie trzyma w niepewności.
-Spokojnie, już mówię. Masz jakiś znajomych, kumpli czy kogoś? Oprócz ciebie muszą się stawić jacyś twoi znajomy, max. 6 osób z tobą włącznie. No i wiesz, muszą mieć w miarę wygląd, bo nie damy nie wiadomo czego do prasy i sieci.
-Bez problemu, na pewno się zgodzą. To o 13 pod studiem. - powiedziałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na zegarek - 9.39. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam do Cullenów. Oby się zgodzili. Drzwi otworzył mi Edzio.
-Cześć, jesteście wszyscy w domy? - zapytałam.
-Cześć, jesteśmy. Wchodź - wskazał na salon - coś się stało?
-Zawołaj dziewczyny, mam sprawę. - powiedziałam szybko.
-Aliceee, Rosalie, do salonu! - krzyknął a po chwili dziewczyny były już przy nas.
-Cześć Bells, coś się stało? - zapytała Rose.
-Mam propozycję, a zgadzając się uratujecie mi tyłek -zaczęłam - o 13 mam się stawić na sesję zdjęciową, ale nie mogę uczestniczyć w niej sama. Chodzi o to, żeby byli ze mną na niej jacyś moi znajomy czy ktoś inny. Więc pytanie dla was - zwróciłam się do rodzeństwa - czy chcecie wziąść udział w mojej sesji?
-Jestem na tak! - pisnęła Aly.
-Ja również się zgadzam - powiedziała Rosalie.
-Skoro wszyscy, no to ja też - powiedział i zaczął się obracać - który profil mam lepszy? Ten - obrócił się - czy ten? - Wybuchałam niepohamowanym śmiechem na jego zachowanie, a dziewczyny do mnie dołączyły. Po chwili jednak sytuacja została opanowana.
-Dobra, koniec śmiechów. Idziemy do waszych szaf, muszę wybrać jakieś ciuchy dla was. - powiedziałam i poszliśmy na górę - kto pierwszy? Może Edward, bo z nim najmniej kłopotów.
-To idziemy - i pociągnął mnie do swojej garderoby.
-Ok, na pewno strój wieczorowy - powiedziałam wyciągając po kolei stroje z szaf i szafek - coś luzackiego, sportowego. O, weź tą koszulę, jeansy i kapelusz, chłopaki mają podobne więc będzie dobrze. Weź jeszcze to i to, to będzie pasowało do tego, a to do tamtego - mówiłam wskazując na kolejne rzeczy, a tamci patrzyli na mnie z uśmiechami pełnymi podziwu. - Ok, skończone. Idziemy do Alice.
-Dajesz Bella! - krzyknął Edward. Ja już ich nie słuchałam tylko buszowałam w garderobie.
-Weź te dwie sukienki - powiedziałam wyciągając z szafy sukienki - do tego te buty, torebka. Teraz szorty , te i te, a do tego te trampki i te balerinki. Do tego pasują te bluzki. O, i weź te trzy krótkie sukienki, oraz tą spódniczkę, te rzymianki i te dwie pary szpilek .... - nawijałam tak bez końca. Tak samo było w przypadku Ross.
-Skończone! 11.39. Dobry czas! - powiedziałam radośnie. - Bądźcie u mnie 0k. 14.20. Ja już lecę, muszę jeszcze u mnie zrobić to co trzeba, pa! - powiedziałam i już mnie nie było.
Chłopaków jak zwykle zastałam w salonie, ponieważ zrobili sobie urlop. Normalnie o tej porze byliby jeszcze w redakcji.
-Do góry! Mamy mało czasu! - rozkazałam i już gnałam do garderoby Jaspera.
-Znowu zdjęcia?! - zapytał Emm, alecz ja nie odpowidałam.
Szybko mi nawet poszło. Z Emmciem było tak samo, zostałam tylko ja. Spakowałam sukienki wieczorowe i normalne, spódniczki, szorty, topy, buty i inne dodatki. Gdy skończyłam wzięłam jeszcze chłodny prysznic na orzeźwienie, umalowałam się i ubrałam w luźne ciuchy. Di torebki włożyłam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Emmett zanosił nasze ubrania do jego Audi Q7. Na podjeździe zauważyłam Volvo Edda.
-Gotowi? - zapytałam, a oni pokiwali zgodnie głowami - to jedziemy ludzie, na co czekacie!
Kilkanaście minut później pozowaliśmy już w strojach wieczorowych. Różne ustawienia, różne scenerie.
Kilka godzin później...
Byliśmy już w domu. Oglądaliśmy na moim laptopie zdjęcia z dzisiejszej sesji.
-Te nad morzem przy zachodzie słońca są najlepsze - powiedział Edward - tu nawet ładnie wyglądam - powiedział wskazując na zdjęcie gdzie ja i Edd siedzieliśmy na piasku rysując na nim serduszka.
-Ohh, to takie romantyczne! - zaśmiał się Emm - zaraz... chlip... się.... chlip... popłaczę .... chlip...
-Oj, marny z ciebie aktor braciszku! - zachichotał Jazz, a my do niego dołączyliśmy.
-ha ha ha.. ale śmieszne! ha... ha.. ha! uśmiałem się jak koń! - tak, sarkazm to druga strona Emmcia.
Oglądałam razem z Edkiem zdjęcia. Zauważyłam, że moich braci i dziewczyn już nie ma z nami w salonie.
-A gołąbeczki już wywiało... - mruknęłam pod nosem, ale wiedziałam, że i tak to usłyszał.
-Chodź, pójdziemy do mnie, nie będziemy im przeszkadzać - powiedział .
-Dobrze, tylko napiszę im karteczkę jak coś, żeby na policji nie zgłosili, że nas nie ma. - zachichotałam. Wzięłam kartkę i zaczęłam pisać:
-Cześć Bells, jest sprawa - zaczął Tayler.
-Hej, o co chodzi?
-Dzisiaj musisz się stawić o 15 przy studiu na sesję zdjęciową - powiedział. - Ale jest jedno ale.
-No mów o co chodzi. - prawie że warknęłam, nie lubię gdy ktoś mnie trzyma w niepewności.
-Spokojnie, już mówię. Masz jakiś znajomych, kumpli czy kogoś? Oprócz ciebie muszą się stawić jacyś twoi znajomy, max. 6 osób z tobą włącznie. No i wiesz, muszą mieć w miarę wygląd, bo nie damy nie wiadomo czego do prasy i sieci.
-Bez problemu, na pewno się zgodzą. To o 13 pod studiem. - powiedziałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na zegarek - 9.39. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam do Cullenów. Oby się zgodzili. Drzwi otworzył mi Edzio.
-Cześć, jesteście wszyscy w domy? - zapytałam.
-Cześć, jesteśmy. Wchodź - wskazał na salon - coś się stało?
-Zawołaj dziewczyny, mam sprawę. - powiedziałam szybko.
-Aliceee, Rosalie, do salonu! - krzyknął a po chwili dziewczyny były już przy nas.
-Cześć Bells, coś się stało? - zapytała Rose.
-Mam propozycję, a zgadzając się uratujecie mi tyłek -zaczęłam - o 13 mam się stawić na sesję zdjęciową, ale nie mogę uczestniczyć w niej sama. Chodzi o to, żeby byli ze mną na niej jacyś moi znajomy czy ktoś inny. Więc pytanie dla was - zwróciłam się do rodzeństwa - czy chcecie wziąść udział w mojej sesji?
-Jestem na tak! - pisnęła Aly.
-Ja również się zgadzam - powiedziała Rosalie.
-Skoro wszyscy, no to ja też - powiedział i zaczął się obracać - który profil mam lepszy? Ten - obrócił się - czy ten? - Wybuchałam niepohamowanym śmiechem na jego zachowanie, a dziewczyny do mnie dołączyły. Po chwili jednak sytuacja została opanowana.
-Dobra, koniec śmiechów. Idziemy do waszych szaf, muszę wybrać jakieś ciuchy dla was. - powiedziałam i poszliśmy na górę - kto pierwszy? Może Edward, bo z nim najmniej kłopotów.
-To idziemy - i pociągnął mnie do swojej garderoby.
-Ok, na pewno strój wieczorowy - powiedziałam wyciągając po kolei stroje z szaf i szafek - coś luzackiego, sportowego. O, weź tą koszulę, jeansy i kapelusz, chłopaki mają podobne więc będzie dobrze. Weź jeszcze to i to, to będzie pasowało do tego, a to do tamtego - mówiłam wskazując na kolejne rzeczy, a tamci patrzyli na mnie z uśmiechami pełnymi podziwu. - Ok, skończone. Idziemy do Alice.
-Dajesz Bella! - krzyknął Edward. Ja już ich nie słuchałam tylko buszowałam w garderobie.
-Weź te dwie sukienki - powiedziałam wyciągając z szafy sukienki - do tego te buty, torebka. Teraz szorty , te i te, a do tego te trampki i te balerinki. Do tego pasują te bluzki. O, i weź te trzy krótkie sukienki, oraz tą spódniczkę, te rzymianki i te dwie pary szpilek .... - nawijałam tak bez końca. Tak samo było w przypadku Ross.
-Skończone! 11.39. Dobry czas! - powiedziałam radośnie. - Bądźcie u mnie 0k. 14.20. Ja już lecę, muszę jeszcze u mnie zrobić to co trzeba, pa! - powiedziałam i już mnie nie było.
Chłopaków jak zwykle zastałam w salonie, ponieważ zrobili sobie urlop. Normalnie o tej porze byliby jeszcze w redakcji.
-Do góry! Mamy mało czasu! - rozkazałam i już gnałam do garderoby Jaspera.
-Znowu zdjęcia?! - zapytał Emm, alecz ja nie odpowidałam.
Szybko mi nawet poszło. Z Emmciem było tak samo, zostałam tylko ja. Spakowałam sukienki wieczorowe i normalne, spódniczki, szorty, topy, buty i inne dodatki. Gdy skończyłam wzięłam jeszcze chłodny prysznic na orzeźwienie, umalowałam się i ubrałam w luźne ciuchy. Di torebki włożyłam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Emmett zanosił nasze ubrania do jego Audi Q7. Na podjeździe zauważyłam Volvo Edda.
-Gotowi? - zapytałam, a oni pokiwali zgodnie głowami - to jedziemy ludzie, na co czekacie!
Kilkanaście minut później pozowaliśmy już w strojach wieczorowych. Różne ustawienia, różne scenerie.
Kilka godzin później...
Byliśmy już w domu. Oglądaliśmy na moim laptopie zdjęcia z dzisiejszej sesji.
-Te nad morzem przy zachodzie słońca są najlepsze - powiedział Edward - tu nawet ładnie wyglądam - powiedział wskazując na zdjęcie gdzie ja i Edd siedzieliśmy na piasku rysując na nim serduszka.
-Ohh, to takie romantyczne! - zaśmiał się Emm - zaraz... chlip... się.... chlip... popłaczę .... chlip...
-Oj, marny z ciebie aktor braciszku! - zachichotał Jazz, a my do niego dołączyliśmy.
-ha ha ha.. ale śmieszne! ha... ha.. ha! uśmiałem się jak koń! - tak, sarkazm to druga strona Emmcia.
Oglądałam razem z Edkiem zdjęcia. Zauważyłam, że moich braci i dziewczyn już nie ma z nami w salonie.
-A gołąbeczki już wywiało... - mruknęłam pod nosem, ale wiedziałam, że i tak to usłyszał.
-Chodź, pójdziemy do mnie, nie będziemy im przeszkadzać - powiedział .
-Dobrze, tylko napiszę im karteczkę jak coś, żeby na policji nie zgłosili, że nas nie ma. - zachichotałam. Wzięłam kartkę i zaczęłam pisać:
Kochane Gołąbeczki!
Nie chcieliśmy Wam przeszkadzać, więc poszliśmy do Edwarda :D Chyba spędziliście ten czas miło , co robiliście - nie wnikam :)
Bella i Edward
-No, teraz możemy iść - powiedziałam i wyszliśmy z domu.
-Która jest godzina? - spytałam wchodząc do domu Cullenów.
-Zaraz północ - odpowiedział Edzio. - co robimy?
-A co proponujesz? - zapytałam chichocząc nie wiadomo z czego.
Masz zboczone myśli!
No ale przecież nic nie piłam!
Ale sama jego obecność tak na ciebie działa. Nie moja wina, że masz zboczone myśli!
Szatan w ciele człowieka....
Edward spojrzał na mnie jak na wariatkę i zaczął się śmiać jak opętany.
-I Z CZEGO RŻYSZ?! - zapytałam się Edka z oburzeniem, a on zaczął jeszcze głośniej rechotać.
-No.. hahhaha. bo... hahahhaha... powiedziałaś... hahahahha... na..hahhahahaha.....głos... hahahhaha......
-Co powiedziałam na głos?!
-Hahahahhaha..... szatan.... ahhahahaha.... w... hahahhaha.... ciele.. hahahhaha..... czło...hahha... wieka..... hahhahaha - wysapał między atakami śmiechu.
-Ha ha ha ha... to taaaakie śmieszne! Uśmiałam się kurwa jak koń! Serio! Mówię ci ! - szczerze to powinnam mieć na drugie imię Sarkazm. - coś jeszcze ? - zapytałam gdy skończył się śmiać.
-Nie, już wszystko. Chodź, idziemy spać. Mam już dosyć wrażeń jak na jeden dzień - powiedział i pociągnął mnie na górę do swojego pokoju.
-Z tego co pamiętam mój pokój gościnny jest - wskazałam palcem na odpowiednie drzwi - tam.
-Ale w twoim pokoju straaaaszy - zaakcentował ostatnie słowo - tamten pokój jest nawiedzony, serio.
-Serio? Z tego co pamiętam gdy ostatnio tam byłam, a było to dokładnie... hmmm.... 2 dni temu nic tam nie straszyło - powiedziałam i z uśmiechem na twarzy ruszyłam do mojego tymczasowego pokoju. Byłam tu dość częstym gościem, więc miałam tu kilka ciuchów, piżamę i kosmetyki. Wzięłam prysznic, założyłam koszulkę i udałam się do pokoju. Właśnie miałam wejść do łóżka, uniosłam kołdrę i o mało zawału nie dostałam.
-Edward! Ty durniu, do zawału mnie doprowadzisz! - krzyknęłam na niego - a tak w ogóle co ty tu robisz?
-Nie chciałaś spać u mnie w pokoju, więc ja będę spał w twoim. - powiedział zadowolony ze swojego planu.
-No to może łaskawie się posuniesz? Nie mam zamiaru spać na podłodze, ale jeżeli ty chcesz to proszę bardzo - powiedziałam starając się udawać oburzenie, ale ledwo powstrzymywałam się od śmiechu. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać jak nienormalna. Edek tylko spojrzał na mnie jak na wariatkę i się posunął. Zaczął coś mamrotać pod nosem, udało mi się wyłapać tylko "z kim ja się zadaję" a na to jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. Po chwili jednak spoważniałam i położyłam się obok niego. On tylko mnie przysunął bardziej do siebie i zaczął głaskać po plecach. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam....
********************************************************
Na początek chciałam wam podziękować za ponad 1000 wyświetleń w tak krótkim czasie! Cieszę się, że ktoś czyta mojego bloga, to bardzo miłe :D
Więc życzę miłego czytania notek ! Proszę o wyrażanie swoich opinii na temat notek w komentarzach, i mają być to szczere opinie! :D
Domii :D ;*
Bella i Edward
-No, teraz możemy iść - powiedziałam i wyszliśmy z domu.
-Która jest godzina? - spytałam wchodząc do domu Cullenów.
-Zaraz północ - odpowiedział Edzio. - co robimy?
-A co proponujesz? - zapytałam chichocząc nie wiadomo z czego.
Masz zboczone myśli!
No ale przecież nic nie piłam!
Ale sama jego obecność tak na ciebie działa. Nie moja wina, że masz zboczone myśli!
Szatan w ciele człowieka....
Edward spojrzał na mnie jak na wariatkę i zaczął się śmiać jak opętany.
-I Z CZEGO RŻYSZ?! - zapytałam się Edka z oburzeniem, a on zaczął jeszcze głośniej rechotać.
-No.. hahhaha. bo... hahahhaha... powiedziałaś... hahahahha... na..hahhahahaha.....głos... hahahhaha......
-Co powiedziałam na głos?!
-Hahahahhaha..... szatan.... ahhahahaha.... w... hahahhaha.... ciele.. hahahhaha..... czło...hahha... wieka..... hahhahaha - wysapał między atakami śmiechu.
-Ha ha ha ha... to taaaakie śmieszne! Uśmiałam się kurwa jak koń! Serio! Mówię ci ! - szczerze to powinnam mieć na drugie imię Sarkazm. - coś jeszcze ? - zapytałam gdy skończył się śmiać.
-Nie, już wszystko. Chodź, idziemy spać. Mam już dosyć wrażeń jak na jeden dzień - powiedział i pociągnął mnie na górę do swojego pokoju.
-Z tego co pamiętam mój pokój gościnny jest - wskazałam palcem na odpowiednie drzwi - tam.
-Ale w twoim pokoju straaaaszy - zaakcentował ostatnie słowo - tamten pokój jest nawiedzony, serio.
-Serio? Z tego co pamiętam gdy ostatnio tam byłam, a było to dokładnie... hmmm.... 2 dni temu nic tam nie straszyło - powiedziałam i z uśmiechem na twarzy ruszyłam do mojego tymczasowego pokoju. Byłam tu dość częstym gościem, więc miałam tu kilka ciuchów, piżamę i kosmetyki. Wzięłam prysznic, założyłam koszulkę i udałam się do pokoju. Właśnie miałam wejść do łóżka, uniosłam kołdrę i o mało zawału nie dostałam.
-Edward! Ty durniu, do zawału mnie doprowadzisz! - krzyknęłam na niego - a tak w ogóle co ty tu robisz?
-Nie chciałaś spać u mnie w pokoju, więc ja będę spał w twoim. - powiedział zadowolony ze swojego planu.
-No to może łaskawie się posuniesz? Nie mam zamiaru spać na podłodze, ale jeżeli ty chcesz to proszę bardzo - powiedziałam starając się udawać oburzenie, ale ledwo powstrzymywałam się od śmiechu. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać jak nienormalna. Edek tylko spojrzał na mnie jak na wariatkę i się posunął. Zaczął coś mamrotać pod nosem, udało mi się wyłapać tylko "z kim ja się zadaję" a na to jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. Po chwili jednak spoważniałam i położyłam się obok niego. On tylko mnie przysunął bardziej do siebie i zaczął głaskać po plecach. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam....
********************************************************
Na początek chciałam wam podziękować za ponad 1000 wyświetleń w tak krótkim czasie! Cieszę się, że ktoś czyta mojego bloga, to bardzo miłe :D
Więc życzę miłego czytania notek ! Proszę o wyrażanie swoich opinii na temat notek w komentarzach, i mają być to szczere opinie! :D
Domii :D ;*